Bł. Alojzy Tezza

Błogosławiony O. Alojzy Tezza

O. Alojzy Tezza urodził się dnia 1 listopada 1841 roku w Conegliano. Rodzice, August i Katarzyna Nedwiedt, ochrzcili go 6 listopada w kościele parafialnym pod wezwaniem św. Marcina i św. Róży.
o. Alojzy Tezza jest drugim, po św. Kamilu de Lellis, zakonnikiem kamiliańskim, którego biografia jest szeroko i krytycznie opracowana. Fakt ten jest zasługą o. Bruno Brazzarol'ego (1911-1996), który działając zgodnie z rygorystycznymi przepisami Kongregacji ds. Kanonizacji, dał podstawy do otwarcia historycznego i kanonicznego badania heroiczności cnót Sługi Bożego. Przykładne życie o. Tezzy - to wzrastanie nie tylko ludzkie, ale również chrześcijańskie, wymowne i przekonujące, to dojrzewanie ku doskonałości, mogące służyć jako przykład do naśladowania. U o. Tezzy podziwiamy: fenomenalny intelekt, dzięki któremu błyszczał w latach studiów; niewzruszoną wolę odpowiedzialnego spełniania tego, o co bywał proszony przez przełożonych; jasność i dalekowzroczność w planowaniu duszpasterskich poczynań; łagodność charakteru sprawiającą, że mówi się o nim jako o drugim św. Franciszku Salezym; umiejętności demonstrowane w pracy; szlachetność ducha okazywaną wobec tych, którzy sprawiali mu cierpienie; wyważone decyzje, wreszcie świętość życia. Wielokrotny Mistrz nowicjatu, Przełożony, był pierwszym Prowincjałem Prowincji Francuskiej, Prokuratorem Generalnym Zakonu, Współzałożycielem, wespół z błogosławioną Józefiną Vannini Zgromadzenia Córek św. Kamila, odnowicielem kamiliańskiej fundacji w Peru, gdzie spędził ostatnich 23 lata swego życia.
Narodziny
O. Alojzy Tezza urodził się dnia 1 listopada 1841 roku w Conegliano. Rodzice, August i Katarzyna Nedwiedt, ochrzcili go 6 listopada w kościele parafialnym pod wezwaniem św. Marcina i św. Róży.
Jego rodzina jest moralnie zdrowa i praktykująca. Rodzice i krewni są dobrze sytuowani materialnie. Ojciec cieszy się dobrą opinią jako lekarz, co zawdzięcza gorliwej trosce o chorych jak i głębokiej wiedzy lekarskiej. Matka, Katarzyna, jest kobietą o rzadkiej szlachetności, obdarzona wielką wrażliwością. To święta dusza, której pamięć otacza pełna miłości wdzięczność Córek św. Kamila. W dzień swego ślubu, stojąc już przy ołtarzu, przed wypowiedzeniem narzeczonemu tak, odczuwa obrzydzenie do niewieściej próżności. Pragnie jakby zdjąć welon z głowy, przerywając tym samym liturgię, by poświęcić się Bogu w życiu zakonnym. Rozumie jednak, że nie może teraz tego uczynić. Ofiarowuje się jednak Bogu w stanie małżeńskim. Sam Bóg ukaże jej, w jaki sposób ma na tej drodze urzeczywistnić swe postanowienie. Jako żona i matka, odpowie na Boże wezwanie, ofiarowując mu siebie samą i syna Alojzego.
Ojciec lekarz
Młodzi małżonkowie udają się do Wenecji, gdzie doktor August praktykuje w szpitalu świętych Jana i Pawła. Po półtora roku, August zostaje mianowany okręgowym lekarzem w gminie Dolo (Wenecja), dokąd przeprowadza się ze swą rodziną. Oficjalny dokument wydany przez władze Gminy wychwala doktora Augusta za “ogromną gorliwość w trosce o chorych i nieczęsto spotykane umiejętności, jakimi wykazał się w uprawianiu sztuki lekarskiej". W archiwum Kamilianów w Weronie wymienione są narzędzia do pracy medyczno-chirurgicznej, które świadczą o jego naukowym przygotowaniu i jakości jego posługi.
Mały Alojzy kocha i podziwia ojca, tak dobrego i potrafiącego leczyć i pielęgnować chorych. Od niego uczy się miłości i poświęcenia wobec cierpiących. Wspaniały przykład ojca pozostanie w jego pamięci; będzie początkiem jego przygotowania do opieki nad chorymi.

W drodze ku nowej rodzinie
11 stycznia 1850 roku umiera mu ojciec. Nasz Alojzy ma dopiero 8 lat. Wdowa i dziecko wracają do Conegliano, do rodziny matki. W 1853 roku przeprowadzają się do Padwy, by umożliwić Alojzemu kontynuowanie nauki w szkole średniej. Alojzy jest chłopcem poważnym, pilnym, odpowiedzialnym; wybija się postępami w nauce i przykładnym zachowaniem.
W jego wyglądzie odnajdujemy rysy matki: szlachetne, delikatne o rzadko spotykanym pięknie i słodyczy.
15 września 1855 roku pisze do Kamilianina, o.Alojzego Artini'ego, Przełożonego Domu zakonnego Santa Maria del Paradiso (Matki Bożej Niebiańskiej) w Weronie, będącego siedzibą nowicjatu. Po raz pierwszy uzewnętrznia swe powołanie do życia zakonnego. Pisze, że czuje się coraz bardziej wezwany wewnętrznym głosem do wstąpienia do Zakonu św. Kamila; żywi nadzieję, że “będzie mógł zostać przyjęty do domu nowicjackiego jako postulant z początkiem następnego roku szkolnego”. Wcześniej, o. Artini napisał do Alojzego, zapraszając go do spędzenia kilku dni w klasztorze Santa Maria del Paradiso. To o tym liście pisze Alojzy, że “zazdrośnie go strzeże i często czyta”. Ujawnia także pragnienie odbycia osobistej rozmowy o swym powołaniu z o. Artinim i spędzenia czasu w towarzystwie ojców i nowicjuszy.

“Należy bardziej do nas niż do matki”
Alojzy często odwiedza padewskich Kamilianów. Przełożony, o. Artini pisze, że “należy bardziej do nas, niż do swej matki; prawie cały czas spędza z nami”. Kocha go cała Wspólnota.
Z końcem roku szkolnego, Alojzy znowu pisze do o. Artini'ego, ponawiając swe postanowienie wstąpienia do Zakonu. Myśli o “szczęśliwym dniu, w którym - mówi - będzie mógł nałożyć habit, by Panu doskonale służyć. Ujrzeć siebie pod ojcowską opieką Ojca i w towarzystwie drogich mi zakonników, by nigdy się od nich nie odłączyć”.
29 października 1856 roku, Katarzyna, spełniając pragnienie syna, towarzyszy mu w drodze do Domu kamiliańskiej Wspólnoty w klasztorze Santa Maria del Paradiso w Weronie, gdzie Alojzy, jako postulant, rozpoczyna swą formację zakonną, pod kierunkiem mądrego ojca Artini'ego. Tego samego dnia, kronikarz padewskiej Wspólnoty zanotował, że o. Modena udaje się do Werony, by przedstawić w nowicjacie naszego drogiego młodzieńca, Alojzego Tezza, który „z godną naśladowania odwagą rozstaje się ze swą mamą, której jest jedynym synem, by pójść za głosem Boga”.
31 dnia tego samego miesiąca, pani Tezza, „dając przykład nadzwyczajnej odwagi, pozostawia wszystko i wstępuje do klasztoru Sióstr Salezjanek, wcześniej już wyrzekłszy się wszystkiego, rozdaje majątek ubogim, kościołom i domom opieki”.

Śluby zakonne matki
21 sierpnia 1857 roku, w Padwie, matka Alojzego przyjmuje habit Zgromadzenia Sióstr Nawiedzenia NMP. Na uroczystości obecny jest Alojzy, kleryk Zakonu Posługujących Chorym - Ojców Kamilianów. Umacnia się pomiędzy nimi głęboka, duchowa więź, trwająca aż do śmierci matki - 2 sierpnia 1880 roku.
Siostra kronikarka klasztoru pisze: „Pani Katarzyna Tezza, nasza dobrodziejka i matka kleryka Alojzego, otrzymuje tego dnia, w obecności swego jedynego syna, habit Sióstr Nawiedzenia NMP, naśladując przykład naszej świętej założycielki Joanny Franciszki de Chantal, wznosząc się ponad miłość matki, by pójść za Bożym wezwaniem. Wydarzenie to wycisnęło łzy z oczu wielu patrzących na tak heroiczną cnotę”.
Alojzy jest obecny także w dniu ślubów wieczystych matki - 21 marca 1859 roku.
Katarzyna z oddali wypełnia macierzyńskie zadanie wychowawczyni syna. Alojzy, stawszy się kapłanem - kamilianinem, potrzebuje męstwa i bogactwa miłości św. Kamila, wielkiego apostoła chorych, a także słodyczy i przebogatego daru rozumienia innych jak św. Franciszek Salezy, by czynić dobro duszom. “W szkole Boskiego Mistrza Alojzy nauczył się jak być cichym i pokornego serca, w jego przypadku, bowiem, podobnie jak u św. Franciszka Salezego, cnota ta była owocem długiej walki, nie zaś dobrodziejstwem łagodnego charakteru” - napisał O. Boudin, Przełożony Prowincji Francuskiej.
Zakonnik i kapłan
W wieku 17 lat Alojzy składa pierwsze śluby zakonne we wspólnocie Kamilianów w Weronie - 8 grudnia 1858 roku.
Gdy dzień ślubów zakonnych Alojzego był już blisko, matka, a raczej już siostra Franciszka Kamila, pisze do o. Artini'ego, dziękując Panu za cenny dar syna, poświęcającego się Bogu „w czasach tak wielkiego rozluźnienia obyczajów i niedowiarstwa”. Uznając się za niegodną tak wielkiej łaski, cytuje św. Pawła: “Gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska” (Rz 5, 20) i wyjaśnia: “Słowa te przytaczam w odniesieniu do mnie, nie zaś Alojzego, wierzę, bowiem, że jego lilia czystości jest nienaruszona”; jest innymi słowy pewna, że syn zachował otrzymaną na Chrzcie św. niewinność. Kleryk pełen zapału, dziękując o. Artini'emu za wygłoszone rekolekcje, przygotowujące do ślubów, pisze: “O tak, mój ojcze, będę świętym, prawdziwym naśladowcą miłosierdzia św. Ojca Kamila”. Alojzy ma na myśli miłosierdzie, jakie św. Kamil, w swoim Testamencie, pozostawia swym Współbraciom, jako “tak wielki talent (perłę), który Pan Bóg złożył w naszych dłoniach, abyśmy mogli osiągnąć świętość”.
21 maja 1864 roku otrzymuje święcenia kapłańskie. Ma dopiero 23 lata. Pisząc 7 sierpnia 1867 roku do prokuratora, o. Artini, stwierdza:, „że Alojzy jest kapłanem najwyższej wiedzy i cnót”.

Misyjne serce
Ojciec Alojzy rozpoczyna swą apostolską działalność. Posiada wiedzę, dobroć i roztropność. Stopniowo będą mu powierzane trudne i wymagające delikatności urzędy: mistrza nowicjatu, przełożonego prowincjalnego, wikariusza generalnego, wielokrotnego przełożonego. Nieco później będzie założycielem Zgromadzenia Córek św. Kamila, reformatorem i odnowicielem Wspólnoty kamiliańskiej w Limie. W dwa lata po jego święceniach kapłańskich, 18 czerwca 1866 toku, wydany zostaje dekret o zniesieniu Zakonów i Zgromadzeń zakonnych. W 1867 roku jest Przełożonym kleryków w Cesiolo (Werona). Usunięta z Domu zakonnego Wspólnota znajduje schronienie u przyjaznych ludzi. W tym czasie, wielki weroneński misjonarz Afryki, błogosławiony Daniel Comboni, zaprasza Kamilianów do współpracy w jednej z fundacji na Czarnym Lądzie, założonej celem zrealizowania koncepcji: „uwolnić Afrykę we współpracy z Afryką”. Wygnani ze swych Domów Kamilianie pragną włączyć się w działalność misyjną, chcą jednak, by cały Zakon włączył się w tę inicjatywę. O. Tezza, który od ponad ośmiu lat żywi misyjne pragnienia odrzuca zaproszenie o. Comboni'ego, oświadczając, że Przełożeni w Rzymie są temu przeciwni. Jego Współbracia natomiast mają nadzieję, że po wyjeździe na misje uda się wszystko pozytywnie załatwić. O. Tezza pozostaje jednakże we Włoszech.
Przy tej okazji pisze do Prowincjała, o. Artini'ego: “Jakkolwiek żywię w sercu żywe pragnienie pracy na misjach, nie chcę ani teraz, ani w przyszłości skorzystać z jakichkolwiek możliwości, ulg czy przywilejów (...) bez zgody Przełożonych mego Zakonu”.

W Rzymie i we Francji
O. Tezza odmówił udziału w misyjnym afrykańskim projekcie bł. Daniela Comboni'ego. Jego marzenie urzeczywistni się dopiero po 100 latach, w 1967 roku, w Burkina Faso, dzięki pracy założonego przez niego wespół z bł. Józefiną Vannini zgromadzenia Córek św. Kamila. Tymczasem zaś, w 1869 roku, zostaje wezwany do Rzymu i mianowany Wice-Magistrem nowicjuszy.
Trzeba pamiętać, że w 1866 toku Francja i Piemont wyzwoliły Longobardię i Wenecję, znajdujące się wcześniej pod panowaniem austriackim. W 1870 roku armia piemoncka zdobywa Rzym, ogłaszając miasto nową stolicą zjednoczonych Włoch. O. Tezza opiekuje się rannymi w Rzymie, w szpitalu św. Jana.
Cierpienie kształtuje ducha o. Tezzy ku głębszemu poznawaniu wiary i żywej zdolności rozumienia dotkniętych cierpieniem. W 1871 roku zostaje wysłany, do, co dopiero założonej, fundacji w Cuisery, we Francji, w charakterze Mistrza nowicjatu. Wkrótce zostaje Przełożonym w Cuisery oraz wice-Przełożonym Domu w Lyonie, wikarym parafii Notre Dame de la Chaux, założycielem Domu w Lille, gdzie podpisuje również umowę z Uniwersytetem Katolickim, dotyczącą otwarcia przychodni lekarskiej. W 1877 roku jest jednocześnie Wice-Prowincjałem Prowincji Francuskiej Zakonu Kamilianów, Przełożonym domu i Mistrzem nowicjuszy w Cuisery.
Warto odnotować, że pomimo nawału pracy i odpowiedzialności, znajduje czas na szeroki apostolat, podejmowany przez kaznodziejstwo, prowadzenie rekolekcji dla różnych Zgromadzeń zakonnych, spowiadanie oraz opiekę nad chorymi w szpitalach i domach.

Zniesienie Zgromadzenia? To „prawdziwe zwycięstwo”.
W 1880 roku, prześladowanie Zgromadzeń zakonnych i dzieł kościelnych dociera z Włoch do Francji. Kamilianie dzielą los wszystkich Zgromadzeń; kaplica w Notre Dame de la Chaux i Dom nowicjacki są okupowane przez żandarmów, mających rozkaz zajęcia ich w imieniu Państwa.
Wierni stają po stronie zakonników. O. Tezza udaje się uratować Najświętszy Sakrament. W swym sprawozdaniu wysłanym dla o. Guard'iego, Generała Zakonu, pisze: „O godz. 800 rano przyjaciel z Cuisery przyszedłby mnie przestrzec, że napastnicy przygotowują się do wielkiego ataku... W mgnieniu oka, choć usłyszeli o tym zaledwie przed chwilą, najlepsi mieszkańcy Cuisery i znaczna liczba wieśniaków z okolicy przybiegłaby wypełnić kaplicę i nasze korytarze, gotowi do złożenia odpowiedniego protestu i stawienia oporu. Był to wspaniały i wzruszający widok. Nie śniło mi się nawet, że cieszyliśmy się tak wielką sympatią w Cuisery. Ludzie ze wszystkich stanów energicznie wystąpili w naszej obronie i zgodnie rozległ się okrzyk sprzeciwu przeciwko naszemu usunięciu i zamknięciu kaplicy. Żaden przedstawiciel władz miejskich Cuisery nie chciał mieć udziału w tym niegodnym czynie, żandarmi płakali, Komisarz trząsł się jak osika pod gradem wszelkiego rodzaju wyzwisk, padających na niego z tłumu. Piętnastu żandarmów okazało się niewystarczających do usunięcia ludzi z kaplicy. By zakończyć całe to zajście, Komisarz był zmuszony do poproszenia mnie o użycie mego wpływu, co też uczyniłem. Incydent ten trwał od 900 do 1330 i był dla nas prawdziwym zwycięstwem”.

W poszukiwaniu...
Wydalony z Francji, o. Tezza w listopadzie 1880 roku wraca do Włoch. Kilku włoskich zakonników i francuscy nowicjusze zostają przygarnięci w Weronie, w oczekiwaniu na lepsze czasy. Gdy sytuacja we Francji nieznacznie się polepsza, 19 kwietnia 1881 roku
o. Tezza wraca do Francji jako Przełożony klasztoru w Lille, a w roku 1885 zostaje mianowany Przełożonym Prowincjalnym.
W czasie 36-tej Kapituły Generalnej Zakonu, obradującej we wrześniu 1889 roku, o. Tezza zostaje wybrany Pierwszym Konsultorem Generalnym i skierowany zostaje do Wspólnoty przy szpitalu św. Jana na Lateranie, w Rzymie.
W okresie pobytu we Francji pragnął powołać do istnienia Wspólnotę kobiet, które opiekowałyby się chorymi w duchu św. Kamila. Otrzymał nawet zgodę Konsulty Generalnej na powołanie takiej Wspólnoty, przez co kierował grupą pań, zmierzających ku życiu zakonnemu. Będąc jednak zmuszonym do przebywania w Rzymie z racji nowych obowiązków, nie mógł dłużej opiekować się nimi. Modli się i czeka na chwilę, w której Bóg pozwoli urzeczywistnić w Rzymie swój projekt. Tymczasem zaś nadal poszukuje młodej kobiety, entuzjastki charyzmatu miłosierdzia, gotowej ofiarować chorym “serce matki”, jak tego pragnął, i czego domagał się od swoich synów święty Kamil.
„Minęło dziesięć miesięcy - pisze o. Tezza w Pamiętnikach - i nadal nie widać nic konkretnego".

Opatrznościowe spotkanie
W grudniu 1891 roku siostry ze Zgromadzenia Matki Bożej z Wieczernika zorganizowały rekolekcje dla pań narodowości francuskiej, przebywających w Rzymie. Kaznodzieja, mający przyjechać z Francji, w ostatniej chwili odwołuje przyjazd; siostry zaś zwracają się do o. Tezzy. W gronie uczestniczek rekolekcji jest Judyta Vannini, władająca językiem francuskim, uczestnicząca w rekolekcjach za radą o. Mondini'ego, swojego kierownika duchowego. Dziewczyna, osierocona przez oboje rodziców i wychowana przez Córki Miłosierdzia, dwukrotnie podejmowała próbę wstąpienia do tego Zgromadzenia. Zwolniona ze względów zdrowotnych, nie czuje się dobrze w świecie, ciągle pragnie całkowicie poświęcić się Bogu. Judyta opowiada kaznodziei o swoim życiu. O. Tezza proponuje jej kilka Zgromadzeń zakonnych. Nie uzyskując żadnej odpowiedzi - można przeczytać w Pamiętnikach – „uwierzył, że w tej chwili ogarnęła go światłość z wysoka, a wewnętrzny głos przemówił: czy to nie ona byłaby tą młodą duszą, wybraną przez Boga, by zapoczątkować powierzone tobie przez Niego dzieło?” O. Tezza przedstawia młodej kobiecie swój plan, pytając, czy jest gotowa z nim współpracować. Bez entuzjazmu, ale i bez sprzeciwu, Judyta odpowiada: “Ojcze, proszę pozwolić mi na przemyślenie tej propozycji, później udzielę ostatecznej odpowiedzi”. Po przemodleniu i zasięgnięciu rady, postanawia oddać się całkowicie projektowi o. Tezzy.
Rodzi się Zgromadzenie „Córek św. Kamila”
Za zgodą kardynała Wikariusza Rzymu, po okresie przygotowań pod kierunkiem O. Alojzego Tezza, dnia 2 lutego 1892 roku, w kaplicy Kurii Generalnej Kamilianów w Rzymie, O. Jan Mattis, Przełożony Generalny, wręcza Judycie i jej dwom towarzyszkom szkaplerz z czerwonym krzyżem św. Kamila i dokument afiliacji do Zakonu. Po Mszy św., trzy młode siostry zakonne udają się na via Merulana, by objąć w posiadanie znajdujące się na tej ulicy małe mieszkanie. O. Tezza pisze: „na samotności, w milczeniu, na modlitwie i pracy, miały się przygotować do otrzymania naszego świętego habitu i stać się prawdziwymi Córkami św. Kamila, naszymi umiłowanymi w Panu Współsiostrami”. Było zamiarem o. Tezzy założenie Zgromadzenia żeńskiego, mającego ten sam charyzmat co Zakon kamiliański, który “wyraża się i uobecnia w duchowych i cielesnych dziełach miłosierdzia wobec chorych", praktykowanego pod ślubem: "także z narażeniem życia” (Konstytucje 1 i 12).
Coraz bardziej powiększa się liczba członkiń grupy. O. Tezza zajmuje się formowaniem nowoprzybyłych kandydatek. Wzywa swoje Córki do całkowitego oddania się „jedynie Jezusowi Chrystusowi” w służbie chorym, z naciskiem zaleca miłość siostrzaną i ducha wiary, by w bliźnim widzieć Jezusa.
19 marca tego samego roku, Judyta przyjmuje habit, otrzymuje imię siostry Marii Józefiny i zostaje mianowana Przełożoną rodzącej się Wspólnoty zakonnej.

Za przykładem „bohatera miłosierdzia”, św. Kamila
W czasie obrzędu obłóczyn, chwili znaczącej dla pierwszych Córek św. Kamila, o. Tezza daje wyraz głębokiemu uczuciu „wdzięczności Bogu” i podziwu dla „dróg Bożej Opatrzności, które wszechmocą swą przewyższają smutne doświadczenia przewrotnych czasów, raduje się z tego, że może przyczynić się do wzbudzenia w Kościele nowych gałęzi życia konsekrowanego”, oraz “z sukcesu, jakie odniosło dzieło”, rozpoczynające swe istnienie pod opieką św. Józefa.
W tej radosnej chwili o. Tezza wypowiada prorocze słowa: „Począwszy od dzisiaj, obojętnie, jakie by nie spotykały Was trudności i prześladowania, choćby nawet tak przerażające, jak w Egipcie, idźcie do Józefa, mówi wam Pan. Idźcie do Józefa (Rdz 41, 55). Powtarzamy te słowa pełni wiary i pewności, że wypowiedziane Słowo Boże nie będzie daremne... Niech twe serce zatem, moja umiłowana córko, zleje się w tej chwili z moim w najżywszym dziękczynieniu Panu, który jako pierwszej, pozwala tobie nałożyć święty strój bohatera miłosierdzia, naszego chwalebnego św. Ojca Kamila”.

Pomiędzy niebezpieczeństwem wygaśnięcia a szybkim wzrostem Zgromadzenia
Rodząca się Wspólnota żyje w domu przy ul. Merulana 141. Młode siostry pogodnie przeżywają materialne trudności, które o. Tezza często usuwa przy pomocy własnej Wspólnoty. Pisze: „nieskończona dobroć naszego Pana sprawiła, że nie brakowało jej każdego dnia tego, co konieczne”.
Spokój grupy sióstr bardzo szybko został zakłócony dwoma wydarzeniami: koniecznością opuszczenia mieszkania przy via Merulana - z powodu mało budujących wypadków, do jakich doszło w budynku, gdzie wynajmowały mieszkanie oraz wydaniem przez papieża Leona XIII zakazu otwierania nowych Domów zakonnych w Rzymie, bez jego zgody. W takiej sytuacji do Córek św. Kamila dociera polecenie opuszczenia miasta. Nakaz ten zostaje unieważniony w 1894 roku, ponieważ siostry otrzymały pozwolenie na przebywanie w Rzymie, zanim Ojciec święty zakazał zakładania nowych Instytutów.
W mieście rozchodzi się wiadomość o nadzwyczajnym poświęceniu się małej grupy sióstr wobec ubogich i chorych. Rośnie liczba kandydatek, a cała Wspólnota szybko przenosi się 6 kwietnia 1892 roku na via Giusti.
W grudniu tego samego roku Wspólnota liczy już 14 sióstr Kamilianek. W 1893 roku, na żądanie Przełożonego Ojców Kamilianów i za zgodą wielkiego biskupa Jeremiasza Bonomell'ego, otwarty zostaje w Kremonie drugi klasztor sióstr Kamilianek. Ten sam biskup Bonomelli powie dwa lata później: “Klasztor Kamilianek to prawdziwe błogosławieństwo dla miasta. Posługa sióstr jest bardzo cenna” (26 listopada 1895 roku).
Dnia 23 lutego 1911 roku, w chwili śmierci Matki Vannini, po 19 latach istnienia, Zgromadzenie liczy 16 Wspólnot zakonnych.

Wartość życia w duchu kamiliańskim
Każdego dnia o. Tezza wygłasza konferencję o „duchowości Zgromadzenia, przestrzeganiu reguły i praktycznym sposobie służenia chorym” (Pamiętniki, 12). Pokazuje Córkom wartości i wymogi powołania kamiliańskiego: “świadczyć o zawsze obecnej miłości Chrystusa ku chorym, na drodze duchowej i cielesnej posługi, spełnianej także z narażeniem życia” (Konstytucje, 1). Ewangelia według św. Mateusza 25, 34-36.40 rzuca światło na istotę kamiliańskiego charyzmatu: „Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: "Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie". "Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”.
Św. Kamil nauczał: „W naszej posłudze potrzeba wielkiego ducha, ogromnej cierpliwości i wielkiego miłosierdzia. Nie wolno nigdy tracić z oczu Boga, lecz raczej podziwiać Stwórcę w stworzeniu. Źródło naszej duchowości znajdujemy w obecności Chrystusa w chorych i w nas, spełniających posługę w Jego Imię” (Konstytucje, 16).

Mistrz, lecz nade wszystko - świadek
Matka Vannini oraz inne Córki mają w o. Tezza wzór i autentycznego nauczyciela ducha miłosierdzia św. Kamila. Jednak osobisty kontakt Założyciela z Matką Vannini nie trwał wiele lat. W 1898 roku o. Tezza wyjeżdża do Lille, jako Przełożony Wspólnoty, a w 1900 roku otrzymuje nominację na Wizytatora Wspólnoty w Peru, skąd nie powróci już do Europy. Niemniej jego oddanie dziełu kształtowania Córek okazało się tak znaczące, że wystarczyło do wzbudzenia w nich prawdziwego ducha św. Kamila. Wiele lat później papież Paweł VI powie: “Dla Kościoła, świadectwo prawdziwie chrześcijańskiego życia, oddanego Bogu we Wspólnocie, które niczego nie musi przerywać, lecz równie oddanej bliźniemu w bezgranicznej gorliwości, jest pierwszym środkiem Ewangelizacji. Współczesny człowiek chętniej słucha świadków niż nauczycieli, a jeśli słucha nauczycieli to, dlatego, że są oni świadkami” (EN, 41).

Przygotowanie zawodowe Córek św. Kamila
Matka Vannini troszczy się o to, aby Córki były coraz lepiej przygotowane do posługi chorym i dlatego kieruje je do szkoły św. Józefa, założonej dla sióstr zakonnych - pielęgniarek, w Rzymie w 1906 r. na polecenie Ojca świętego Piusa X. O. Tezza pisze z Francji: “Jako prawdziwe Córki św. Kamila, powinniście najbardziej wyróżniać się miłosierdziem, przede wszystkim wobec siebie samych, następnie zaś wobec innych, głównie wobec biednych chorych, gotowe na choćby najboleśniejszą ofiarę, spełnioną z miłosierdzia. Och, bądźcie w tym dziele coraz hojniejsze, moje najukochańsze Córki”. Święty Józef Moscati, współczesny Matce Vannini, także lekarz, odpowiedział kiedyś swemu uczniowi - lekarzowi, który wyrażał mu swą wdzięczność: „To nie wiedza, lecz miłość przemieniła świat”.
Sobór Watykański II tak mówi o Stowarzyszeniach Życia Apostolskiego: “W tych Instytutach do samej istoty życia zakonnego należy działalność apostolska i dobroczynna, jako święte posługiwanie i własne dzieło miłości przez Kościół im zlecone, które mają pełnić w jego imieniu” (PC 8)[1][1].

Matka Vannini i Papież Pius X.
Papież Pius X miał zwyczaj udzielania audiencji siostrom, które otrzymały dyplom ukończenia Szkoły Pielęgniarskiej św. Józefa. Dnia 23 lutego 1908 roku, wśród absolwentek szkoły są także dwie Kamilianki. Jest to dobra okazja do specjalnej audiencji dla Matki Vannini u Papieża. Pod koniec audiencji dla całej grupy, Ojciec Święty, wracając do swego apartamentu, daje znak Matce Vannini, aby weszła razem ze Współsiostrami. Przygarnia je z ojcowską miłością i mówi: „Śmiało, siadajcie” i sam zasiada za biurkiem, mając Matkę u swego boku. Pyta: „Czego pragniecie?”. Matka pyta, czy otrzymanie audiencji zawdzięcza pośrednictwu księżnej di Carpegna (należącej do kierownictwa szkoły dla sióstr zakonnych - pielęgniarek). „Tak” - odpowiada Papież i wyjaśnia, jak doszło do audiencji. Matka sięga po notatki, a Ojciec święty odpowiada na każde pytanie. Po zakończeniu rozmowy, siostra Emerencjana wykorzystuje okazję i prosi:
- Ojcze święty, proszę o udzielenie nam pewnej łaski
-Jakiej?
- Proszę sprawić, aby nasz założyciel, O. Alojzy Tezza wrócił do nas z Limy.
- Jest tak daleko? Ale to stolica. Powiem o tym O. Vido! (W tym czasie O. Vido był Przełożonym Generalnym Kamilianów.)
Dzień 21 czerwca 1909 roku - to ważna data dla Córek św. Kamila. Zgromadzenie - za pontyfikatu Piusa X - otrzymuje dekret zatwierdzający w diecezji, czyli w Rzymie.
Coraz liczniejsze prośby o obecność sióstr.
Wiadomość o miłości Córek św. Kamila do chorych rozchodzi się w krótkim czasie. Z wielu stron napływają prośby o nowe fundacje. Pierwszymi klasztorami poza Rzymem są Domy w Cremonie, Mesagne, Rieti, Bresci, S. Bassano. Wspólnoty te również dzisiaj znajdują się w kwitnącym stanie. Zarząd miasta Cremony prosi siostry o roztoczenie opieki nad chorymi, dotkniętymi ospą w czasie epidemii z 1903 roku. W kronice miejskiej można przeczytać, że wszystkie siostry dobrowolnie zaofiarowały swą pomoc. Wybrane zostają dwie siostry, które pozostaną w odosobnieniu w szpitalu do czasu wygaśnięcia epidemii. Matka Generalna udaje się natychmiast do Cremony, by dodać odwagi swym Córkom. Nie mogąc zaś wejść do szpitala, spogląda na nie i błogosławi je z ulicy, podczas gdy siostry rozmawiają z nią z ogrodu. Pozostawia je ze łzami w oczach; jest wzruszona, ale i dumna z ducha prawdziwie kamiliańskiego, ożywiającego dusze dwóch służebnic chorych. Przytoczymy jedno wydarzenie, charakteryzujące pierwsze lata Wspólnoty z Cremony. Pewnego dnia Matka Założycielka zamiatała portiernię. Do furty przybywa doktor Raineri, prosząc o możliwość rozmowy z Matką Przełożoną Generalną. Matka, spuszczając wzrok i opierając dłonie na miotle mówi, że może powiedzieć jej o tym, co go sprowadza, ona właśnie jest, bowiem Przełożoną Generalną. Lekarz przybył, by prosić o siostry do swej kliniki - powie później, że wydarzenie to było najlepszą prezentacją Matki i jej Córek.

„Miłosierdzie jest naszą dewizą”
Miłosierdzie Córek św. Kamila dociera do wszystkich mieszkańców Rzymu. Matka Vannini mawia do swoich Córek: „miłosierdzie jest naszym strojem”. Dziewiętnastowieczne szpitalnictwo, pomimo wysiłków Zgromadzeń zakonnych, przechodzi prawdziwy kryzys: zaniedbania i brak wykwalifikowanego personelu, potrafiącego pokierować szpitalem i zaopiekować się pacjentami, nieporządek i brak higieny. Wobec takiej sytuacji o. Tezza rozważa plan rozszerzenia misji swej grupy na szpitale publiczne. Zamierza odnowić system opieki zdrowotnej, zgodnie z chrześcijańskimi wzorami, czyniąc je godniejszymi człowieka. W 1893 roku, jako kapelan szpitala św. Jana w Rzymie, osobistym przykładem przekaże Córkom swą pobożność, apostolską gorliwość, w szczególny zaś sposób swą miłość wobec chorych.
“O. A. Tezza jest człowiekiem modlitwy i kontemplacji”. Jan Paweł II mówi, że nie istnieje odnowa także na płaszczyźnie socjalnej, która nie rozpoczynałaby się od kontemplacji.

“Głoście Ewangelię i opiekujcie się chorymi”
Wzrost Zgromadzenia, służący rozszerzaniu się Królestwa Bożego, trwa wraz z powstawaniem nowych fundacji. Tym, czego pragnie Zgromadzenie, jest przepowiadać, uczyć wiary, spełniając dzieła miłosierdzia, na wzór Chrystusa, który “obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości” (Mt 9, 35). Jako regułę, o. Tezza daje Córkom Formułę życia, którą święty Kamil rozpoczyna tekst Reguły i Konstytucji swego Zakonu. Pragnie w ten sposób, aby wyróżniały się miłosierdziem, w całkowitym oddaniu siebie ślubem służenia chorym, także z narażeniem życia. Chce uczynić je uczestniczkami mistyki św. Kamila, ubogaconej dziełami i ofiarą z własnego “ja”, unicestwiającego się, by dać miejsce wyłącznie Chrystusowi: “Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2, 20). O. Tezza w swych listach często zaleca Córkom, by całe były oddane Panu Bogu. Święty Kamil prosi swych synów, by “umierali dla siebie”, aby “żyć tylko dla Chrystusa Ukrzyżowanego”. Przypomina zaproszenie św. Pawła do umartwiania żądz i umierania dla siebie samych, by przyoblec się w miłosierdzie, pokorę i słodycz Chrystusa, nade wszystko zaś w Jego miłość. To na tym polega „przyobleczenie się” w Chrystusa. Dla św. Kamila żyć Chrystusem, to żyć dla chorego brata, mając jako punkt odniesienia - krzyż.
Podczas ciężkiej próby
W 1895 roku o. Tezza zostaje wybrany Konsultorem Generalnym. W tym samym jednak roku, musi stawić czoła trudnej próbie: jest przedmiotem niesłusznego oskarżenia, przedstawionego wysokim dostojnikom Kościoła. Nie zamierza jednak bronić się: woli powierzyć swą sprawę Bogu. Pisze w tym okresie do Matki Vannini: „Wszystko zmierza w dobrym kierunku, choćby nawet przyszło mi znieść gorsze jeszcze próby, byle byście tylko były tym, kim powinniście być, i by to stało się korzystne dla was i waszego dzieła. Dzieła Boże muszą być umocnione cierpieniem i ofiarą”.
v W 1897 roku zostaje wysłany do Hiszpanii w charakterze Wizytatora. W 1898 roku zaś, zostaje ostatecznie wcielony do Prowincji Francuskiej. Jest to także rok bolesnego rozstania Ojca z Italią. Siostra kronikarka pisze: “dnia 6 czerwca przewielebny o. Tezza musi powrócić do Francji. Rodząca się Wspólnota (Córek św. Kamila) musi zdobyć się na ofiarę, widząc oddalenie się drogiego Ojca i Założyciela”. 10 czerwca 1898 roku o. Tezza pisze do Matki Vannini: „Nie muszę mówić Tobie, jak bardzo cierpi również moja dusza, z powodu tego ostatecznego i bolesnego rozstania, powierzam się jednak i raduję się z tego, że Bóg Wszechmogący coraz mocniej upewnia mnie, że wyniknie z tego dla was wielkie dobro”.
„W Tobie, Panie, zaufałem”.
26 kwietnia 1900 roku, Ojcowie Alojzy Tezza i Anioł Ferroni zostają wysłani do klasztoru w Limie, celem przyłączenia tamtejszej Wspólnoty do Zakonu. Dwaj Wizytatorzy wypływają z Genui 3 maja 1900 roku i przypływają do Callao 19 czerwca, po 47 dniach żeglugi. Wraz z wyjazdem o. Tezzy, Matka Vannini pozostaje sama na czele młodego Zgromadzenia. Okoliczności ciągle oddalają datę powrotu Ojca do Europy, której już nigdy nie zobaczy. „W pewnych chwilach - pisze 15 lutego 1910 roku Matka Vannini do siostry Matyldy Pravettoni - pozostaje mi tylko akt strzelisty: W Tobie, Panie, zaufałam. Modlitwa ta odnawia me siły i pozwala nadal dźwigać bardzo ciężki krzyż mego urzędu”. Duch Pana ożywia nowe Zgromadzenie, budząc liczne powołania. Umożliwia to otwarcie klasztorów we Włoszech, Belgii i w Argentynie.
„Tysiąc razy powiedziałem Panu: oddal mnie od mych drogich Córek, nawet na zawsze, byleby tylko były Twoje, wyłącznie Twoje” - tak pisał 15 listopada 1895 roku o. Tezza do Matki Vannini.

Dobroć połączona ze sprawowaniem władzy
W następstwie niechętnej Zakonom polityki rządu peruwiańskiego, Wspólnota w Limie od stu lat żyje oderwana od Rzymu, podobnie jak wszystkie Wspólnoty zakonne w Peru. Kamiliańska fundacja, początkowo w pełnym rozkwicie, stopniowo podupada. Zanik życia duchowego znacznie dotyka peruwiański kler i zakonników.
W 1900 roku, dzięki pośrednictwu dwóch mądrych wizytatorów, Ojców Tezzy i Ferroni'ego, ku ogólnej radości, wspólnota w Limie jednoczy się z Zakonem. Przed powrotem, dwaj Ojcowie składają wizyty pożegnalne Delegatowi Apostolskiemu, Biskupowi Piotrowi Gasparri'emu i Arcybiskupowi Limy. Delegat, na mocy swej władzy Wizytatora Apostolskiego Zgromadzeń zakonnych, nakazuje o. Tezzy pozostać w Peru, celem umocnienia dzieła odnowy. O. Tezza pisze do o. Generała: „Ufam, że nie przekroczyłem ślubu posłuszeństwa, tym bardziej, że jest to dla mnie wielka ofiara, którą razem z Przewielebnym Ojcem powierzam Panu Bogu, dla dobra tego Domu... Proszę, aby gorliwie modlono się za mnie, gdyż jedynie Bóg jest władcą serc i woli ludzkiej”.
Jako wizytator, udaje się o. Tezzy przywrócić porządek i zapał poprzez “słodycz i dobroć połączone że sprawowaniem władzy”.
Obdarzony darem rozeznawania i rady
Pomimo różnych zajęć, z podziwu godną cierpliwością, o. Tezza spędza wiele godzin spowiadając tak w szpitalach, jak i kolegiach, klasztorach i parafiach. Posiada dar rozeznawania duchów. Przez władzę kościelną w Limie zostaje mianowany spowiednikiem Seminarium arcybiskupiego, różnych Zakonów kontemplacyjnych i Zgromadzeń zakonnych, członkiem Rady administracyjnej Archidiecezji, doradcą Rady kapłańskiej prowincji kościelnej w Limie (w 1909 roku), członkiem komisji “ad vigilantiam”.
Biskup Piotr Gasparri - późniejszy kardynał i sekretarz stanu - wybiera go na swego doradcę. Biskup Emilio Lisson Chaves, ordynariusz Chachapoyon - późniejszy arcybiskup Limy wspomina, że “słysząc go miał wrażenie, że widział św. Franciszka Salezego”, że “często radzono się go, uznając w nim kogoś o wysokiej kulturze, zdolnościach i rzadko spotykanych cnotach”.
W sprawozdaniach zamieszczanych w biuletynach seminarium czytamy o o. Tezzy: „gorliwość i stałość w szukaniu duchowego pożytku kleryków”; „budująca cierpliwość”; „nasze szczere podziękowania tak dobremu Ojcu”.
Ukazać miłosierne oblicze Chrystusa
„O. Alojzy Tezza, natchniony przez Ducha Świętego, otwarty na znaki czasów i wierny podstawowemu charyzmatowi św. Kamila, jest człowiekiem wybranym przez Boga, aby przekazać naszemu Zgromadzeniu charyzmat miłosierdzia wobec chorych...” (Konstytucje, 11). Jego duchowe Córki kontynuują dzieło im powierzone. O. Tezza mówił już w czasie obrzędu obłóczyn Założycielki: „gorliwość o chwałę Bożą i zbawienie dusz, szczególnie w osobach ubogich i chorych, powinno stanowić szczególną charakterystykę Waszego pobożnego Instytutu”. Głoszenie Ewangelii wszelkiemu stworzeniu (por. Mt 16, 15) i oświecanie wszystkich ludzi światłem Chrystusa, które lśni w obliczu Kościoła (LG 1) jest zadaniem Kościoła, aby ludzie osiągnęli doskonałą jedność w Chrystusie. W Konstytucjach Zgromadzenia (Nr 46) czytamy: „Całe nasze życie zakonne, winno być przepojone przyjaźnią z Bogiem, abyśmy umiały być służebnicami miłosiernej miłości Jezusa ku chorym”. Taka jest myśl Ojca. Otoczyć matczyną troską chorych w ostatnim stadium życia oraz umierających, aby powierzyli się w ręce Ojca Niebieskiego”, „w oczekiwaniu błogosławionej nadziei i objawienia chwały naszego wielkiego Boga i Zbawiciela Jezusa Chrystusa, który przemieni nasze słabe ciało, aby je upodobnić do swojego chwalebnego ciała” , (Tt 2, 13; Flp 3, 21, por. Konstytucje, 75).
Ameryka - pierwsze misjonarki
Pierwsza myśl zaniesienia krzyża św. Kamila do Ameryki, pojawiła się na początku naszego wieku, przybierając formę bardzo ogólnikowej i niezrealizowanej wizji fundacji w Meksyku. Myśl ta urzeczywistniła się w innym kierunku, dzięki entuzjazmowi wzbudzonemu w Córkach przykładem Założyciela, przebywającego w Peru. W 1904 roku dwie siostry wyruszają do Buenos Aires, celem zbadania możliwości założenia tam klasztoru. Przyjęte przez siostry franciszkanki, otrzymały zgodę arcybiskupa, Mariana Espinosy, rozpoczynają opiekę nad chorymi. W 1905 roku biskup Espinosa prosi Matkę o otwarcie domu w Buenos Aires. 3 maja 1906 roku przybywa osiem sióstr do nowopowstałej fundacji. Przełożona, siostra Gerarda Legrand i siostra Franciszka Rocchi udają się do Arcybiskupa, by złożyć mu wyrazy szacunku. Ku ich zaskoczeniu, Arcybiskup jest zdumiony, nie ukrywa sprzeciwu co do planu założenia nowej fundacji stwierdzając, że wysłał listownie odmowę do Rzymu (nie ma śladu takiego listu w archiwum). Siostra Gerarda nie traci ducha i razem z siostrą Franciszką udają się do diecezji La Plata, oddając się do dyspozycji biskupa Terrero, obejmując Dom starców pod wezwaniem św. Antoniego w Areco. Biskup przyjmuje je uprzejmie, siostry jednak, tak jak w Buenos Aires, cierpią zimno, głód i upokorzenia.
Biskup Albert, sufragan archidiecezji Buenos Aires pyta siostry Gerardę i Pię, kto pozwolił im na przyjazd do Argentyny. Siostra Pia zapoznaje biskupa z dziejami Zgromadzenia, a zasmucona siostra Gerarda prosi o nieco czasu potrzebnego na przygotowania do podróży powrotnej do Italii. Biskup obiecuje rozmowę z arcybiskupem Espinosą, który w końcu przekonuje się do sióstr i udziela zgody na założenie klasztoru w Buenos Aires. Dziś Prowincja argentyńska rozkwita powołaniami i dziełami miłosierdzia wobec chorych.

„Chciejcie zadowolić się odrobiną tego, co mogę wam dać”
W swoim liście z 31 stycznia 1912 roku do matki Alfonsiny, o. Tezza wyjaśnia, dlaczego nie pisze częściej. „Proszę być pewną, że nic nie przeszkadza mi w pisaniu do Siostry, nawet codziennie, gdybym tego pragnął, ponieważ zaś nalega Siostra na podanie powodu mego zwyczajowego milczenia, podam go Siostrze. Swego czasu podałem go już Twej najdroższej Matce. Począwszy od pierwszych lat waszej fundacji, przygnieciony trudnościami, cierpieniami, walkami wewnętrznymi i wszelkiego rodzaju smutkami, których może nie ujawniałem, a które jednak były obecne w moim sercu, w intencji powodzenia dzieła i dla waszego dobra złożyłem Panu Bogu ofiarę z tego, co najwięcej mnie kosztowało, ofiarowując Panu ofiarę z mego całkowitego oddalenia od was, aby Zgromadzenie rozwijało się, oraz abyście zachowały ducha Bożego i wpatrywały się zawsze w Pana, niczym w źrenice waszych oczu. Jak się wydawało, Bóg przyjął mą ofiarę i w kilka lat później, kiedy najmniej tego oczekiwałem, Ojciec Generał wysłał mnie na kilka miesięcy do Ameryki. Pan, nawet wbrew woli Generała, chciał mnie tam mieć na zawsze. Moje najdroższe córki, czy nie powinienem był i nadal powinienem przyjąć z serca to, co przyrzekłem i co ofiarowałem Panu Bogu? I czy utrzymywanie z wami częstej korespondencji listownej, by zadowolić me serce, nie byłoby pewnym odbieraniem Panu Bogu jakiejś cząstki tego, co Jemu ofiarowałem? (...) Bądźcie zatem tak uprzejme i chciejcie poprzestać na tej odrobinie tego, co mogę wam dać”.
Więzy, których nie można rozluźnić.
Dzieląca ich odległość jest znaczna, większa jednak jest miłość łącząca ich z Panem. Z ojcowską miłością Ojciec Tezza pamięta zawsze o swoich drogich Córkach i rozradowywuje się w Panu rozwojem Zgromadzenia, „jakby nagrodą za wielką wzajemną ofiarę”, jaką nałożyła na nich „najświętsza wola Boża”.
Korespondencja z Córkami wskazuje jasno na stały ich wzrost w miłości do powołania kamiliańskiego. W ostatnich latach korespondencja staje się coraz rzadsza, tak z powodu podanych wyżej duchowych powodów, jak i z uwagi na ogromną pracę duszpasterską wykonywaną przez Ojca.
W latach 1921-1923 o. Tezza jest już w podeszłym wieku. Jego myśl biegnie ku Siostrom; pisze do nich list z pewnego starego klasztoru, znajdującego się w Limie. Pracuje w gabinecie przylegającym do sypialni, gdzie też umrze (dziś znajduje się w niej kaplica). Otaczają go Współbracia, opiekujący się chorymi w domach i szpitalach.
Pisze do siostry Matyldy: „Poza opieką duchową nad czterema szpitalami (około 1800 chorych) wraz że znajdującymi się w nich kaplicami, nasz kościół jest przepełniony, mamy jeszcze więzienie kobiece, dom poprawczy, szkołę podstawową i cztery inne gimnazja, gdzie spowiadamy i nauczamy religii, nie licząc nieustannych wezwań dniem i nocą do umierających w domach, w mieście i okolicy. A do wykonania całej tej pracy jest nas tylko dwunastu ojców”.
Powrót do domu Ojca
Otoczony rozmodloną Wspólnotą, O. Alojzy Tezza pobożnie oddaje ducha 26 września 1923, w domu Santa Maria della Buona Morte (Najświętszej Maryi od dobrej śmierci).
Cała Lima została wstrząśnięta utratą świętego kapłana. Mszy świętej pogrzebowej przewodniczy Nuncjusz Apostolski, obecni są ambasador Włoch, konsul Ameryki Środkowej, przedstawiciele Kapituły metropolitalnej i wszystkich Zakonów i Zgromadzeń zakonnych, delegacja kolonii włoskiej, przedstawiciele kolegiów i wiele innych osób.
Przewodniczący w Najświętszej Ofierze Nuncjusz Apostolski, biskup Józef Petrelli mówi o swoim podziwie dla Ojca, wychwala jego apostolską pracę, ducha ubóstwa i oddania ubogim. Bo też był o. Tezza dobrym Samarytaninem Limy, starając się leczyć materialne i duchowe rany miasta, głosząc i żyjąc Ewangelią Miłosierdzia.
Delegat Apostolski, biskup Gasparri, nazywa O. Tezzę „natchnionym przez Boga opatrznościowym mężem Limy”, a jego następca, biskup Wawrzyniec Lauri stwierdza, że „o. Tezza był najgodniejszym kapłanem Limy”. Lud zaś nazywał go „świętym Limy”.
W 1948 roku jego doczesne szczątki zostały przeniesione do Buenos Aires i złożone w kaplicy w Domu Prowincjalnym jego Córek.

“Apostoł Limy”
W 1959 roku Zakon Ojców Kamilianów i Córki św. Kamila otwarli proces informacyjny, dotyczący świętości życia, heroiczności cnót i cudów przypisywanych o. Tezzy. Zgromadzenie założone przez niego wspólnie z błogosławioną Józefiną Vannini jest obecne w Europie, Azji, Afryce i Ameryce Południowej. W czasie ekshumacji ciała o. Tezzy, dokonanej 28 listopada 1947 roku, pod marmurową płytą, na cementowym wieku odkryto napis: „Wielebny ojciec Alojzy Tezza, M.I. - APOSTOŁ LIMY”. Nieznana dłoń, która wyryła te słowa, streściła w nich to, co społeczność miasta myślała o ojcu Tezza.
Po śmierci o. Tezzy, wierni rozpowszechniali obrazki z następującymi słowami: „Czcigodnej pamięci Wielebnego Ojca Alojzego Tezzy z Zakonu św. Kamila". Kochano go jak ojca i czczono jak świętego. Nie ma go już, ale jego nauczanie dociera do nas z jego grobu. Był jako anioł w życiu doczesnym. Jego słowa były zawsze głosem sługi Ewangelii. Jego serce było skarbnicą najszlachetniejszych uczuć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz